Dokąd jechać w CZERWCU? Sprawdź nasz TERMINARZ »
Blisko natury

Śmierć oryksa

22 lutego 2022
Jesteśmy w drodze i odkrywamy Namibię. Poznamy ją od Oranje - rzeki diamentów na granicy z RPA, do rzeki Kunene na granicy z Angolą. Codziennie towarzyszy nam pustynny krajobraz. Zaczynamy rozumieć, że Namibia to pustynia.
 

Pustynia Namib

  
Tuhafeni - nasz kierowca i przewodnik opowiada nam, że nazwę kraju nadano po odzyskaniu niepodległości w 1990 roku.
 
Dziwi się, dlaczego dodano literkę "a" - "Przecież nasz kraj to Namib czyli najstarsza pustynia na świecie, a termin "pustynia" nie odnosi się jedynie do terenów pokrytych piaskiem. Słowo to jest stosowane do wszystkich obszarów pozbawionych roślinności."
 
Rozgrzany pustynny piasek z niesamowitymi kolorami po wschodzie i zachodzie słońca jest jeszcze przed nami. Zobaczymy go już za chwilę wspinając się na jedną z najwiekszych pustynnych wydm zwaną pieszczotliwie Big Daddy. Znajduje się przy martwej dolinie DeadVlei - oszołamiająco pięknej o poranku, z wyschniętymi drzewami akacji, które rzeka zmieniająca bieg pozostawiła bez wody.
 

Diamenty miasta duchów

 
Nasze myśli zajęte są diamentami. Po nocy spędzonej w Luderitz, jednym z tak nielicznych miasteczek kraju, odwiedziliśmy pobliskie miasto duchów. Opuszczone domy z piaskiem wdzierającym się do środka oglądamy z lokalną przewodniczką, być może potomkiem tych Niemców, którzy wtedy tam mieszkali. Opowiada nam historie po angielsku z wyraźnym niemieckim akcentem. Miasto duchów Kolmanskop to opuszczone miasto na pustyni, które powstało tylko dlatego, że odnaleziono tam diamenty. Dla Niemców pracujących w trudnych warunkach klimatycznych (wieje tam bardzo mocno i to przez prawie 365 dni w roku) wybudowano szpital, elektrownię i szkołę, ale też miejsca rozrywki - kasyno, teatr, kręgielnię oraz linię kolejową i linię telefoniczną. Wszystko to na początku XX wieku. Miasto funkcjonowało krótko, bo około 50 lat. Po odkryciu większych gabarytowo i łatwiejszych do wydobycia diamentów nad rzeką Oranje miasto po prostu upadło.
 
Kopalnia diamentów Elizabeth Bay jest wciąż czynna, o czym świadczą zakazy wjazdu i druty zabezpieczające wokół. Wszak  wszystkich diamentów nie odnaleziono. W oddali widać baraki, w których pracowali czarni robotnicy. Mój przewodnik był tam z wycieczką fotografów i dziennikarzy. Na teren można wjechać za specjalnym pozwoleniem.
 
"Płakać mi się chciało w jakich warunkach moi przodkowie pracowali" - mówi do mnie smutnym głosem.
 
Z Tuhafenim sporo rozmawiamy o historii. Namibia była kolonią niemiecką i w tym kraju doszło do pierwszego ludobójstwa XX wieku. Cesarstwo Niemieckie krwawo i okrutnie tłumiło powstania Herero i wspierających ich plemię Nara. Powstały też pierwsze obozy koncentracyjne. W rezultacie teraz Herero i Nara są w mniejszości. Rządzi plemię Owambo. Z tego plemienia są nasi kierowcy i przewodnicy. Mimo, że Namibia odzyskała niepodległość, Tuhafeni nadal czuje się niewolnikiem w swoim kraju. Ziemia jest w rękach potomków Niemców. To oni dają pracę mieszkańcom tego państwa pozwalając zarobić im tyle, ile wydaje się w porządku. Pieniądze zarobione przez pracujących Namibijczyków nie starczają na dobre życie. Żyją skromnie w domach z blachy i bardzo ciężko pracują licząc na lepszą przyszłość swoich dzieci.
 
Opuszczamy Kolmanskop zamyśleni. Tego dnia czeka nas nocleg w pięknym miejscu - w pobliżu farmy znajdują się skały o różnych kształtach. Na terenie wybudowano campingi, przyjemne sanitariaty, wiaty i grill. Tutaj będziemy dziś siedzieć tak długo, jak się da i rokoszować się cudnym miejscem w doborowym towarzystwie nieznajomych sobie ludzi, którzy poznają się właśnie podczas tej podróży.
 

Śmierć oryksa

 
Jednym z pierwszych zwierząt, które zobaczyliśmy był oryks. To gatunek ssaka z rodziny wołowatych podobny do antylopy. Ma dwa wspaniałe rogi, które występują u obu płci i osiągają nawet 1,5 metra długości. Potrafi wytrzymać bez wody wiele dni i doskonale radzi sobie szukając jej w korytach wyschniętych rzek.
 
Oryksy wzbudzały nasz zachwyt, chociaż nie wiedzieliśmy jeszcze, że przy jednym z oczek wodnych w Etoshy czekała nas większa atrakcja. Znaleźliśmy się jakby na planie filmowym z National Geograhic, w samym środku polowania głodnych lwic. Nie wiedzieliśmy kogo żałować - czy biednych lwic, którym nie udawalo się polowanie, czy spragnionych wody zwierząt, którym lwy nie pozwalały się napić, a którym jednak udawało się ujść z życiem.
 
Opuszczamy nasz cudowny camping, czeka nas długa droga do serca Namib. Nikt dawno tędy nie przejeżdżał, turystów jest bardzo mało. Po prawej i lewej stronie pustej szutrowej drogi ciągnie się płot. Nagle zauważamy oryksy biegnące wzdłuż płotu. Nie bardzo wiemy jak znalazły się po tej stronie. Płot wskazuje na to, że jest lub była to farma, na której właściciel sprzedawał pozwolenia na polowanie.
 
Oryksy biegną przestraszone. Widać panikę, bo rozpędzają się i przeskakują przez płot. Zamieramy na chwilę ze strachu. Udało się! Jeden oryks jest już po drugiej stronie. Widzimy kolejne oryksy i te zachowują się podobnie. Rozpędzają się i przebiegają przed maskami naszych samochodów. Czujemy, że coś złego może się wydarzyć. Nagle dwa oryksy decydują się na skok. Rozpędzone biegną w kierunku płotu. Wyciągam telefon i kręcę film, bo bieg wygląda niesamowicie. Nagle przerywam nagranie, bo oba oryksy na naszych oczach zostają ranne i jak twierdzi nasz kierowca - to koniec.
 
Jeden z nich skacząc łamie sobie nogę. Jest po drugiej stronie, ale noga utkwiła mu w dziurze w płocie. Próbuje się uwolnić.
 
Krzyczymy do naszego przewodnika - "Zatrzymaj się, pomóżmy mu wyjąć tę nogę!"
 
Drugi oryks jest obok. On uderzył głową w płot. Nie przeskoczył, tylko upadł ogłuszony. Wiemy, że nie możemy ingerować. Jesteśmy tylko obserwatorami wydarzenia, które na zawsze zostanie w naszej pamięci. Dwa piękne zwierzęta giną na naszych oczach. Jeszcze dajemy sobie nadzieję. Może przeżyje choć ten jeden, może tylko został oszołomiony. Co do drugiego nie ma nadziei, wyraźnie było widać złamaną nogę.
 
I tak właśnie wygląda podróż. Nigdy nie wiemy co się wydarzy. Zdarzają się piękne momenty i te smutne, jak w życiu.
Dla nas, ludzi zakochanych w podróżowaniu i odkrywaniu, to wielka przygoda, która na zawsze zostanie w naszych sercach.
 
 
 
 
Zdjęcia: Agnieszka Gala
Wyprawa: Namibia