Wyrusz po przygodę wśród najwyższych szczytów świata. Wyprawa do Nepalu z trekkingiem wokół Manaslu już w kwietniu! »
Niezwykłe miasta

ZIEMIA NA L4: Eldin w Nowym Jorku

1 kwietnia 2020
Kilka dni temu Eldin składał mi życzenia urodzinowe i mówił, ze się kiepsko czuje i że chyba ma grypę.

"Mam koronawirusa." - napisał do mnie wczoraj Eldin, mój gwatemalski kierowca, obecnie już przyjaciel bowiem pracujemy razem już wiele lat.

"Czy mogę do Ciebie zadzwonić?" - zareagowałam przerażona słysząc, że jest chory. Kilka dni temu rozmawialiśmy, składał mi życzenia urodzinowe i mówił, ze się kiepsko czuje i że chyba ma grypę.

Eldina poznałam w 2009 roku na wyprawie Amerykański Łącznik. Zwiedzaliśmy wtedy 5 krajów Ameryki Środkowej: Meksyk, Belize, Gwatemalę, Honduras, Nikaraguę i Kostarykę. Eldin był wyśmienitym kierowcą. Pamiętam jak w stolicy Hondurasu w Tegucigalpie nie mogliśmy znaleźć naszego hotelu i poradziłam mu, żeby poprosił taksówkarza o wskazówki. W pierwszej chwili Eldin zaczął dzwonić na numer taxi jadącego z przodu auta. Śmialiśmy się z niego, bo Eldin myślał, że auto jadące przed nim z numerem telefonu to jest to konkretne auto, a nie sieć taxi. Całe życie mieszkał we Flores, w pobliżu ruin Tikal, miasta starej cywilizacji Majów położonej w dżungli Tikal.

Z biegiem lat, z uwagi na niebezpieczną stolicę Hondurasu Tegucigalpę omijaliśmy, ale za to dodaliśmy do programu Salwador. W Salwadorze wynajmowaliśmy przewodnika Dionisia, który prowadził Eldina bezpiecznie przez ten piękny malutki kraj jadąc przed nami na motorze.

Eldin pozostał z nami na długie lata. Na pożegnanie tamtej wyprawy poprosiłam go o częsty kontakt, i tak Eldin przynajmniej raz w tygodniu przesyłał mi pozdrowienia. Po prostu wyklikał sobie dalszą pracę - kierowcy Kiribati Club. Program cieszył się dużą popularnością i Eldin miał mnóstwo tras.

Popularność destynacji się zmienia, i w końcu turyści rzadziej wybierali Gwatemalę. Przygotowaliśmy jeszcze jeden program do Gwatemali i Salwadoru, "Czekolada pochodzi z Gwatemali", i tak na chwilę i ja wróciłam w roli pilotki na spotkanie z Eldinem i Gwatemalą po latach. Było to 3 lata temu. Odwiedziłam wówczas również Salwador, Belize i Jukatan.

Odkryliśmy wspólnie wspaniałości Gwatemali i Salwadoru. W nagrodę i z przyjaźni zabrałam również Eldina do Belize. To były dla niego prawdziwe wakacje. Choć Belize leży tak blisko Flores i woził nas nawet do stolicy kraju, Belize City, nigdy nie odwiedził wakacyjnej cudownej wyspy Caye Caulker, gdzie nurkuje się na rafie z płaszczkami, żółwiami i rekinami roślinożernymi. Sprezentowany 3 dniowy pobyt na wyspie wraz z grupą, z którą pracował, zachwycił mojego przyjaciela, choć wokół mówiło się już po angielsku i czasem czuł się niezręcznie.

Eldin ma kilkoro dzieci. Bardzo o nie dba, choć z kobietami mu się nie układało. 2 lata temu wyemigrował za pracą do Nowego Jorku, ale o dzieciakach w Gwatemali nie zapomina. Codziennie z nimi rozmawia, finansuje ich.

- Dzieci myślą, że umrę. - mówi Eldin. - Czuję się już dużo lepiej. Myślę, że to już koniec choroby. - dodaje.

- Choroba i tak trwa bardzo długo. Końcówka jest najcięższa. Miałem problemy z żołądkiem, bóle mięśni, głowy i gardła. Oczywiście cały czas kaszlę i miałem duszność. Trafiłem w końcu do szpitala, gdzie dostałem aparat do lepszego oddychania. - dodaje i przesyła mi go na zdjęciu. - Zaraziłem się od mojego szefa. Nie mam pracy. - mówi smutno.
Wszystko stoi. Jesteśmy zamknięci w domu. Nie ma pieniędzy. Sklepy są puste…

Myślę sobie o losie - Eldin w Nowym Jorku miał zostać krótko, ale widać biedny kraj Gwatemala nie ma przyszłości i jedyną formę zarobku widział w USA.
Cieszę się, że ma się już dobrze. Zostańmy w domu!

***

Joanna Antkowska